We wtorek delegacja premierów Polski, Słowenii i Czech udała się pociągiem do Kijowa na rozmowy z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim.
We wtorek media obiegła informacja o wyjeździe do Ukrainy delegacji premierów Słowenii i Czech oraz premiera i wicepremiera Polski. Początkowo polski rząd twierdził, że została ona uzgodniona z Radą Europejską. Szybko jednak unijni dyplomaci zdementowali tę informację.
Delegacja z Mateuszem Morawieckim, Jarosławem Kaczyńskim, Petrem Fialą i Janezem Jansą dotarła pociągiem do Kijowa i spotkała się z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim. Politycy zgodzili się, że dalej należy wspierać Ukrainę, która od końca lutego zmaga się z rosyjską agresją. Niektórzy z nich poszli jednak dalej. Mowa o Jarosławie Kaczyńskim. Polski wicepremier stwierdził bowiem, że w Ukrainie powinna pojawić się “misja pokojowa NATO”.
– Potrzebna jest misja pokojowa NATO, która będzie w stanie się obronić – powiedział po spotkaniu wicepremier ds. bezpieczeństwa Jarosław Kaczyński.
– Sądzę, że potrzebna jest misja pokojowa NATO lub szerszego układu międzynarodowego, ale taka misja, która będzie działała na terenie Ukrainy i która będzie w stanie się obronić. To jest w tej chwili coś, czego Ukraina, Europa i cały demokratyczny świat najbardziej potrzebuje – dodał polityk.
Sęk w tym, że jakąkolwiek misję pokojową do Ukrainy może skierować Rada Bezpieczeństwa ONZ, a jej obecnie przewodniczy Rosja. Dodatkowo w skład wielkiej piątki wchodzą Chiny, które jako sojusznik Kremla nie poprą niczego, co będzie przeciwne interesom Władimira Putina.
Zdjęcie: Facebook.pl / Wołodymyr Zełenski