We wtorek szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow zarzucił Polsce, że ta wpłynęła na rząd w Kijowie, żeby porzucił “ustalenia” ze Stambułu.
– Ukraina zrobiła duży krok wstecz, porzucając porozumienia zawarte z Rosją w Stambule – powiedział we wtorek w rosyjskiej telewizji minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow. Dodał, że stało się to za sprawą… Polski.
– Myślę, że ten krok lub dwa kroki wstecz zostały zrobione przede wszystkim za radą naszych amerykańskich i brytyjskich kolegów, być może Polacy odegrali tu pewną rolę, a także państwa bałtyckie. Oni się wycofali z pozycji, które my byliśmy gotowi przyjąć jako fundament i im o tym powiedzieliśmy – stwierdził Ławrow, co oczywiście nie jest prawdą.
Ale to nie koniec gróźb, które podczas tej rozmowy Ławrow skierował pod adresem Polski. Jego zdaniem rząd w Warszawie chce wysłać wojska do Ukrainy.
– Wysyłając broń i w zasadzie reklamując swoje wysiłki w tej dziedzinie, wszyscy przywódcy stwierdzają, że wysłanie wojsk NATO nie wchodzi w grę. Wyjątkiem jest Polska, której premier Mateusz Morawiecki zaproponował jakąś operację pokojową na Ukrainie, będąc wyraźnie zainteresowanym wysłaniem tam swoich żołnierzy pod flagami pokojowymi – mówił Ławrow.
Szef rosyjskiej dyplomacji nawiązywał raczej do propozycji Jarosława Kaczyńskiego, który podczas wizyty w Kijowie twierdził, że potrzebna jest Ukrainie misja pokojowa NATO, która będzie mogła się bronić.
Pytanie tylko, czy rosyjski polityk celowo zmienił autora pomysłu, czy też była to zwykła pomyłka?
Źródło: TASS
Zdjęcie: MSZ Rosji
2 comments