Podczas szczytu G20 na Bali minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow skomentował doniesienia o propozycjach pokojowych zaprezentowanych przez Ukrainę i Zachód.
Nie tak dawno dość głośno zrobiło się na temat propozycji pokojowych, które Ukraina miała przedstawić Rosji. Donosił o tym “Daily Mail”.
Ukraina jest w nich skłonna do rezygnacji z okupowanego Krymu do 2029 roku. Półwysep musiałby się jednak stać strefą zdemilitaryzowaną.
Ponadto, gdyby Władimir Putin przyjął takie warunki, to Ukraina zrezygnuje z prób postawienia go przed międzynarodowymi trybunałami za zbrodnie wojenne. Oznacza to, że tamtejszy reżim mógłby zostać u władzy w niezmienionej formie.
W zamian Ukraina miałaby wrócić do swoich starych granic łącznie z Donieckiem i Ługańskiem, które w świetle prawa międzynarodowego nielegalnie ogłosiły swoją niepodległość.
Ale żadna ze stron nie skomentowała tych doniesień. Oficjalnie zaś ws. pokoju wypowiedział się podczas szczytu G20 na Bali Wołodymyr Zełenski. Zaznaczył, że “właśnie teraz można i trzeba zatrzymać niszczycielską siłę Rosji”.
– Nie warto proponować Ukrainie kompromisów dotyczących sumienia, suwerenności i niepodległości – mówił. Wielokrotnie powtarzał, że Kijów nie wyrazi zgody na żadne kompromisy.
– Jeśli Rosja chce zakończenia wojny, to niech udowodni to czynami – powiedział Zełenski.
Co na to Rosja? Wspomniane warunki skomentował Siergiej Ławrow, który stwierdził, że Zełenski “nie słucha rad Zachodu”. Dodał, że to właśnie krajom zachodnim bardziej zależy na jak najszybszym zakończeniu konfliktu, niż ukraińskim władzom.
– Wszystkie problemy są po stronie ukraińskiej, która kategorycznie odmawia negocjacji i stawia warunki, które są po prostu nierealne – powiedział Ławrow.
Zdjęcie: MSZ Rosji