16 stycznia w Tbilisi odbył się VI Zjazd partii „Gruzińskie Marzenie – Demokratyczna Gruzja”. Partii bardzo często mylonej z koalicją, której „Gruzińskie Marzenie” dało nazwę, którą to koalicję ta partia współtworzy, której jest „siłą przewodnią” i która to partia decyduje o kształcie wszystkich rządów i kandydatach na prezydenta w Gruzji od roku 2012.
Ideologicznie koalicja jest ugrupowaniem bardzo szerokim, mając oficjalnie w parlamencie gruzińskim w latach 2016-2020 frakcje: gospodarczą i energetyczną, konserwatystów, socjaldemokratów, zielonych i przedsiębiorców. W obecnym parlamencie wiele się nie zmieniło.
Partia „Gruzińskie Marzenie”, której prezentacja miała miejsce w październiku 2011, miała program bardzo podobny do rządzącego wówczas konserwatywnego ugrupowania Prezydenta Michaiła Saakaszwili Zjednoczonego Ruchu Narodowego: jedność terytorialna Gruzji, wprowadzenie Gruzji do NATO i UE, europejskie wartości, walka z bezrobociem i za podwyższeniem dostatku Gruzinów. Przy czym „GM” zostało członkiem Partii Europejskich Socjalistów, a Zjednoczony Ruch Narodowy – konserwatywnej Europejskiej Partii Ludowej.
Warto przy tym zauważyć, że „GM” jest wierne swojemu pierwotnemu programowi z 2011 roku. Wg wygłoszonego w trakcie Zjazdu expose nowego Przewodniczącego: „Gruzińskie Marzenie to trzy główne kierunki [działań] – jednolita fizycznie i duchowo Gruzja (z Abchazami i Osetyjczykami), dobrobyt Gruzji na europejskim poziomie, z silnymi miastami i wsiami, w której ani jeden człowiek nie będzie żył w biedzie, […]; chcemy stać się członkiem europejskiej i euroatlantyckiej rodziny”.
Bidzina Iwaniszwili
Założycielem i liderem partii „Gruzińskie Marzenie” był miliarder Bidzina Iwaniszwili. Obywatel ZSRR od urodzenia, Rosji w latach 1991-2011, gdzie go znają pod imieniem Borys, również Francji w latach 2010-2012 i Gruzji w latach 2004-2010 i 2012-do dzisiaj.
Warto dodać, że Bidzina Iwaniszwili w Gruzji nie pojawił się „znikąd” – na długo przed założeniem partii, od roku 2004, bardzo aktywnie wspierał rząd Michaiła Saakaszwili, przekazując z własnych środków na różne cele ponad 1 miliard USD, m.in. utrzymując za własne pieniądze poszczególne jednostki wojskowe, policję itd. W 2011 r. ogłosił, że jako działacz polityczny przechodzi do opozycji. W 2012 roku jego partia wygrała wybory parlamentarne, w następnym prezydenckie i do dnia dzisiejszego rządzi Gruzją. W ostatnich wyborach w 2019 r. koalicja „Gruzińskie Marzenie” po raz kolejny zdobyła większość w 150-osobowym parlamencie. Opozycja twierdzi, że doszło do tego na wskutek naruszeń i oszustw wyborczych i odmawia udziału w pracach Parlamentu.
11 stycznia 2021 roku Bidzina Iwaniszwili nieoczekiwanie ogłosił, że wycofuje się z polityki i rezygnuje ze stanowiska lidera partii. Według niego zrealizował to, do czego zobowiązywał się zakładając partię – odsunął od władzy Michaiła Saakaszwili i jego obóz polityczny oraz zdemontował „zbrodniczy” system stworzony przez Zjednoczony Ruch Narodowy.
Co do pierwszego punktu – pełna zgoda. Michaił Saakaszwili znajduje się na wymuszonej emigracji, zaś jego partia nie ma szans w najbliższych latach na powrót do władzy. Co do drugiego zobowiązania – kwestia dosyć dyskusyjna, gdyż wg mnie „Gruzińskie Marzenie” zaadaptowało „pod siebie” system stworzony przez Saakaszwili, dokonując korekt, mniejszych lub większych. Korekt nie zagrażających utrzymaniu władzy. Sytuacja była i jest podobna do tej jaka miała miejsce w Armenii w 2018 r. Obecny Premier Nikol Paszynjan, wówczas w opozycji, krytykował zmiany konstytucyjne wprowadzane przez Prezydenta Serża Sarkisjana, gdy to pełnia władzy przechodziła od Prezydenta do urzędu Premiera. Paszynjan, po objęciu stanowiska uznał, że „trzeba dać zmianom czas”, aby sprawdzić czy są korzystne dla Państwa. Wg mnie, od początku było pewnym, że tak będzie – żaden polityk nie lubi oddawać nawet części swojej władzy.
Co po Iwaniszwili?
Już 11 stycznia, na pięć dni przed Zjazdem wiadomym było, że nowym przewodniczącym zostanie były spiker parlamentu Irakli Kobachidze. Teoretycznie konkurentów miał dwóch – obecnego Sekretarza Generalnego partii (i bardzo popularnego Burmistrza Tbilisi) Kacha Kaladze oraz Premiera Giorgi Gacharia. Decyzją B. Iwaniszwili, potwierdzoną jednogłośnie przez 400 delegatów, to Kobachidze został liderem partii.
Dotychczas Kobachidze zajmował w partii trzecie miejsce – zarówno na liście partyjnej do parlamentu, jak i w ratingach popularności, w których to Kaladze i Gacharia wyprzedzają również Bidzinę Iwaniszwili. Przy czym w tychże ratingach Kobachidze posiada jednocześnie bardzo duży elektorat negatywny, przewyższający zdecydowanie sympatię! Kojarzony jest ze skandalem z 2019 r., z tzw. „gawriłowską nocą”, gdy to w fotelu Przewodniczącego Parlamentu Gruzji zasiadł rosyjski deputowany Siergiej Gawriłow. W wyniku zamieszek, które wstrząsnęły Gruzją, Kobachidze podał się do dymisji.
Irakli Kobachidze nie posiada w partii większego autorytetu. Przez „starych partyjnych towarzyszy”, założycieli „Gruzińskiego Marzenia”, jest po prostu nielubiany. Do partii zapisał się w 2015 roku i od razu, z poparciem Iwaniszwili zaczął robić karierę, zostając Sekretarzem Wykonawczym partii, a po wyborach 2016 r. – Przewodniczącym Parlamentu. Tak szybka kariera wzbudziła u wielu zasłużonych działaczy zwykłą zazdrość i zawiść.
Bidzina Iwaniszwili wie doskonale jakie nastroje panują w partii, stąd prawdopodobnie właśnie taki wybór. Kaladze i Gacharia, posiadając w partii zarówno wpływy jak i autorytet, nie byliby tak sterowalni, jak obecny przewodniczący. A niezależnie od deklaracji Bidziny Iwaniszwili, iż rezygnuje z udziału w polityce, wszystko wskazuje na to, że postanowił jednak pozostawić „bezpieczniki” w „Gruzińskim Marzeniu”, gwarantujące mu możliwość, na wszelki wypadek, wpływania na procesy zachodzące w partii i we władzy.
Nie zapominajmy, że raz już Iwaniszwili odszedł z partii i rządu „ponieważ wypełnił swoją misję”, w 2013 roku zostawiając jak twierdził „trzy filary stabilności” – prezydenta Giorgi Margwelaszwili, premiera Irakli Garibaszwili i przewodniczącego Parlamentu Davida Usupaszwili. Z tej trójki liderów w „Gruzińskim Marzeniu” pozostał tylko I. Garibaszwili, pozostali są wobec rządzącej partii w opozycji. Przy czym Garibaszwili również musiał „przejść przez czyściec” – utracił stanowisko Premiera w 2015 r., pracował trochę dla Chińczyków, pisał książki o Stalinie, aż wreszcie powrócił do łask i w 2019 r. został Ministrem Obrony. Wiadomo, kto podjął decyzję.
Irakli Kobachidze, nie może twierdzić, że jego nominacja to jego osobisty sukces – wszyscy wiedzą, że to decyzja Iwaniszwili. Dostał przy tym do kierowania partię inną niż tą, którą kierował Iwaniszwili. Po pierwsze – utworzono nowe stanowisko – zastępcy przewodniczącego partii, które zostało połączone ze stanowiskiem Sekretarza Wykonawczego (ze statusem członka Biura Politycznego). Bardzo mocna pozycja, spore kompetencje i bardzo duży wpływ na aparat partyjny. Zastępcą został zaufany „B.I.”, były szef Telewizji Publicznej Wasil Maglaperidze, nielubiany w opozycji, według której jest to „zwolennik metod KGB i tępej rosyjskiej propagandy”. Jak na „nowe otwarcie”, nominacja niezbyt fortunna.
Po drugie – zwiększyły się kompetencje i rola Biura Politycznego partii, które zostało powiększone z 15 do 21 członków. W jej skład weszli najważniejsi obecnie politycy państwowi – Premier, przewodniczący i wiceprzewodniczący Parlamentu, Premier Adżarii, Ministrowie (MON, MSW, Finansów, Zdrowia, Rozwoju Regionalnego) przewodniczący i wiceprzewodniczący komisji parlamentarnych. W tym gremium nie ma ani jednego przypadkowego polityka. Są za to politycy zdecydowanie wierni Bidzinie Iwaniszwili, jak na przykład wspomniany Minister Obrony Irakli Garibaszwili, czy też Minister Zdrowia Ekaterina Tikaradze, jak twierdzą złośliwcy, prywatna stomatolog Bidziny Iwaniszwili. A jeśli wspomnieć, że w BP zasiada tak wpływowy polityk jak Giorgi Wolski (kiedyś przewodniczący po stronie gruzińskiej Polsko-Gruzińskiej Grupy Parlamentarnej; moim zdaniem nie wykorzystany potencjał), który ma bezpośredni dostęp do Iwaniszwili, to pozycja Kobachidze zaczyna być dosyć mocno dyskusyjna.
No i warto dodać, że nowy przewodniczący partii nie ma żadnego (!) ważnego stanowiska ani w Parlamencie ani w Rządzie! Nie ma pozycji i statusu Bidziny Iwaniszwili, więc nie ma możliwości polecić do wykonania czegokolwiek Premierowi lub Przewodniczącemu Parlamentu. Aktualny Przewodniczący „Gruzińskiego Marzenia” nie został nawet przewodniczącym Klubu Parlamentarnego „Gruzińskiego Marzenia”. Pozostanie nim bardzo sprawny Mamuka Mdinaradze.
Reasumując – wszechmocnego Bidzinę Iwaniszwili zamienił jeden z 80-ciu deputowanych „Gruzińskiego Marzenia” Irakli Kobachidze. Czy będzie potrafił „wybić się na niepodległość”? Czas pokaże.
Opozycja wobec Gruzińskiego Marzenia
Większość opozycji przyjmuje zmiany w „Gruzińskim Marzeniu” z nieukrywaną nadzieją. Wybór Kobachidze to wg nich oznaka słabości partii i początek rozpadu „GM”, który jest ich zdaniem nieunikniony w związku z ambicjami Giorgi Gacharia i Kacha Kaladze. No i przede wszystkim z tym, że zdaniem opozycji, polityków „Gruzińskiego Marzenia” nic nie łączyło, za wyjątkiem pieniędzy Bidziny Iwaniszwili. A te mogą się skończyć.
Zdaniem Lewana Tarchniszwili z „Europejskiej Gruzji” w partii władzy nie ma żadnego spoiwa ideologicznego, programu, koncepcji reform, a wyłącznie (oprócz pieniędzu B.I.) umiłowanie władzy. Jego zdaniem, po odejściu Iwaniszwili, część działaczy mniejszego i średniego szczebla, nie mając perspektyw osiągnięcia profitów po prostu odejdzie z partii. Reszty dokonają wyżej wymienieni ambitni liderzy „GM”, którzy zapewne za jakiś czas uznają, że bardziej im się opłaca być liderami własnych partii politycznych.
Liderka partii „Za sprawiedliwość” Eka Beselia uważa, że rozbicie „Gruzińskiego Marzenia” przez Kobachidze to kwestia czasu. Zauważa, że nowy przewodniczący partii jest bardzo konfliktowy i pełniąc stanowisko Sekretarza Wykonawczego wielokrotnie generował problemy i „pożary”, które to musiał „gasić” Bidzina Iwaniszwili. Zdaniem Eki Beselia, początek rozpadu zacznie się do konfliktu Kabachidze – Kaladze, który jej zdaniem traktuje lidera partii jak „młodszego kolegę”, podwładnego. Kabachidze, przy swoim dosyć stanowczym i gwałtownym charakterze zbyt długo takiego traktowania tolerował nie będzie.
Jak widać, sytuacja polityczna w Gruzji zapowiada się w najbliższych miesiącach bardzo ciekawa. Zapraszamy do obserwowania jej z naszym portalem
Foto: gd.ge
Marek Reszuta
B. dyplomata, po placówkach w Moskwie, St. Petersburgu, Tbilisi i Erywaniu.
1 comment