Trudno jednoznacznie stwierdzić skąd bierze się w Polsce i na Węgrzech powszechne przekonanie o bliskości tych dwóch narodów, ale opowieści zarówno Polaków, jak i Węgrów potwierdzają , że coś jest na rzeczy. „Dla Węgrów to bardzo ważne, że ktoś tam w naszym regionie traktuje nas nie jako wrogów czy kogoś kompletnie nieinteresującego. W oczach Polaków Węgrzy czują, że są interesujący i lubią to uczucie” – tłumaczy Áron Zöldy pracujący w Instytucie Polskim w Budapeszcie.
O tym, jak ważną rolę odgrywa przyjaźń w relacjach polsko-węgierskich może świadczyć ogłoszenie upamiętniającego ją święta. W 2007 roku ustanowiono 23 marca Dniem Przyjaźni Polsko – Węgierskiej. Uchwałę zarówno po stronie węgierskiej, jak i polskiej parlamenty przyjęły przez aklamację. Od tamtego czasu rokrocznie odbywają się obchody. W tym roku zorganizowane zostały w Veszprem nad Balatonem, a udział w nich wziął prezydent Andrzej Duda , którego gościła węgierska głowa państwa Janos Ader.
Dlaczego akurat Węgrzy?
Według ostatniego sondażu CBOS badającego stosunek Polaków do innych narodów Polacy faktycznie lubią Węgrów. „Bratanki” zajmują 5 miejsce na liście narodów, do których Polacy deklarują największą sympatię. 54% badanych odnosi się do nich z sympatią, 26% z obojętnością i tylko 13% z niechęcią. Tak dobrych wyników mogą zazdrościć Ukraińcy 36% sympatii, Rosjanie 31% czy Białorusini 37%.
Pierwsze miejsce w rankingu zajmują Czesi 59% sympatii, za nimi znaleźli się Słowacy (57%), Włosi (57%) i Amerykanie (54%). Wydawać by się mogło, że u każdego z tych narodów (może poza Amerykanami, których Polacy darzą nieustającą miłością) dałoby się znaleźć powód do niechęci. Słowacy współpracowali w czasie II wojny światowej z Niemcami i uczestniczyły w ataku na Polskę. Włochów natomiast często oskarża się o tendencje prorosyjskie, jak choćby wolę współpracy przy budowie Nord Stream 2, czy opór wobec przestrzegania sankcji nałożonych na Moskwę po aneksji Krymu.
W tym kontekście sympatia do Węgrów zastanawia, bo przecież znana powszechnie jest współpraca Rosji i Węgier, a prezydent Putin może w Budapeszcie oczekiwać przyjęcia, o jakie trudno by mu było w pozostałych krajach V4. Węgrzy mają również na swoim koncie współpracę z Hitlerem, gdy po Traktacie z Trianon były państwem głęboko zainteresowanym rewizją traktatu wersalskiego i zmian terytorialnych, które zaszły w Europie. Na jakim fundamencie zatem zbudowana została polsko-węgierska przyjaźń?
Powstańmy razem
Poprawne stosunki między tymi narodami wyrastają z uwarunkowań geograficznych i politycznych, naturalnie skazujących Polaków i Węgrów na współpracę. Jednak dobre relacje zostały przekute w przyjacielskie zobowiązanie dopiero w romantyzmie, kiedy obydwie strony próbowały wybić się na niepodległość. Polacy, zaprawieni w bojach rewolucjoniści, po upadku Powstania Listopadowego zdążyli „załapać się” na Wiosnę Ludów na Węgrzech.
Wychodząc z założenia, że „Polacy walczą nie tylko za własną ojczyznę, ale i za wolność Europy” na Węgry udał się Józef Bem, który został jednym z naczelnych dowódców węgierskiego powstania przeciwko Austriakom. Sukcesy militarne generała zapewniły mu przychylność Węgrów, ale o romantyczną sławę i rolę fundamentu przyjaźni między Polską i Węgrami zadbał poeta Sándor Petöfi, który był adiutantem Bema, a jednocześnie węgierskim wieszczem i głosem epoki.
Na pozytywny rozwój relacji między Polską i Węgrami wpływały również bardziej prozaiczne podobieństwa. Zarówno Węgry, jak i Polska posiadają tradycje silnej szlachty, katolicyzmu, obydwa państwa posiadały rozwinięte rolnictwo, kraje oddzielały wysokie Karpaty, które utrudniały regularne prowadzenie między sobą konfliktów. Dwa królestwa, mimo zasadniczo różnych historii długo ze sobą współpracowały, a tak jak Węgrzy zapamiętali Józefa Bema, tak Polacy z pewnością pamiętają Stefana Batorego, księcia Siedmiogrodzkiego, który został wybrany królem Polski i wyruszył na zakończoną sukcesem kampanię przeciwko Rosji. Fundament historyczny odgrywa tu zatem szczególnie istotną rolę.
Czy łączy nas polityka?
Z polskiego punktu widzenia, zwłaszcza po dojściu do władzy Prawa i Sprawiedliwości, o Węgrzech słyszy się bez przerwy. Częściowo dlatego, że w sporach z Polską Komisja Europejska potrzebowałaby jednomyślności i PiS zawsze liczy na to, że Węgry zablokują ewentualne działania KE wobec Polski. Trzeźwiejsi obserwatorzy sceny politycznej zwracają uwagę na to, że premier Węgier Viktor Orban jest wytrawnym politykiem, dlatego istnieje duża szansa, że byłby gotowy Polskę „sprzedać”, jeśli cena byłaby wystarczająco dobra. Zwłaszcza że nawet Bratanki nie zdecydowały się poprzeć Polski w sprzeciwie wobec wyboru Donalda Tuska na drugą kadencję Przewodniczącego Rady Europejskiej.
Niewątpliwie na arenie międzynarodowej Polskę i Węgry wiele łączy, jak choćby członkostwo w NATO i UE, jednak w polityce średniookresowej podejścia obydwu krajów różnią się. Polacy wciąż pomagają Ukrainie i uznają jej suwerenność za najważniejszy wymiar swojego bezpieczeństwa, natomiast Węgrzy skupiają się raczej na obronie interesów swojej mniejszości zamieszkującej Zakarpacie. Jeśli dołożyć do tego współpracę Rosji i Węgier w zakresie energetyki, to należałoby stwierdzić, że Warszawie nie jest po drodze z Budapesztem. W końcu podstawowym zarzutem strony polskiej wobec krajów UE jest ich zbyt duża skłonność do współpracy z Rosją.
Mimo to politycy po obydwu stronach wyraźnie potrafią się dogadać. Premier Orban prywatnie wizytował Jarosława Kaczyńskiego w Niedzicy, a ich rozmowy trwały aż sześć godzin. „Współpraca między Fideszem i PiSem jest lepsza aniżeli współpraca między Fideszem i PO i to mimo tego, że PO i Fidesz są w jednej »rodzinie« w Parlamencie Europejskim”. Kiedy byli u władzy, to trzeba było rozmawiać, ale odkąd PO jest w opozycji to nie bardzo lubi Węgrów, ale to już z kolei kwestia polityki wewnętrznej Polski” – mówi jeden z węgierskich dyplomatów, który nie chciał zdradzać swojej tożsamości. Politycy potrafią się jednak dogadać, a Węgrzy faktycznie wielokrotnie zapowiadali już, że ustawy przeciwko Polsce będą blokować.
Granica cywilizacyjna
Przyczyna, dla której z Warszawy do Budapesztu i odwrotnie bywa bliżej niż do Wiednia czy Berlina, może mieć bardziej metafizyczną podstawę. „Polakom jest bliżej do Budapesztu w sensie duchowym, a nawet można powiedzieć cywilizacyjnym. Przekracza się granicę, ale nie przekracza się sfery duchowej. Inaczej jest, gdy się jedzie na Wschód, na przykład do Kijowa, bo jest to już zupełnie inny świat i zupełnie inaczej, gdy jedzie się do Wiednia. Tam jak to się u nas mówi, trawa inaczej rośnie” – tłumaczy dyplomata z Węgier.
Zainteresowanie Węgrów Polską i Polską kulturą nie jest stałe, ale od około 10 lat odnotowywany jest jego zdecydowany wzrost. Przyczyny takiej zmiany tłumaczy Áron Zöldy: „Wiele rzeczy razem wpływa na tę zmianę. Pierwsza rzecz to rozczarowanie Zachodem. Zachodnia kultura oczywiście dominuje, ale teraz ludzie zaczynają odczuwać, że jest coś poza nią. Polska nie była wcześniej szczególnie egzotyczna, ale teraz Węgrzy zaczynają dostrzegać, że jest w niej coś interesującego dla nich”.
To zainteresowanie przekłada się z kolei na rozwój współpracy między społeczeństwami i to w nich należy szukać przede wszystkim fundamentu dobrych relacji polsko węgierskich. „Jest zainteresowanie nauką języka polskiego u Węgrów, u nas w Instytucie Polskim około 100 osób chodzi na zajęcia w tym semestrze” – mówi Zöldy. Natomiast prawdziwym hitem jest polski jazz oraz dania polskiej kuchni – „W Vesprem mieli taki pomysł, że zaprosili do siebie polskiego szefa kuchni, który nauczył przygotowywać polskie dania i obecnie 6-7 restauracji ma w menu polski bigos”.
Stosunki polsko-węgierskie są czasami idealizowane, zwłaszcza przez stronę polską. Patrząc na obecne relacje między obydwoma narodami, faktycznie trudno jest wskazać dlaczego to akurat Węgrzy, a nie na przykład Białorusini zajmują tak szczególne miejsce w polskich sercach. Trudno jednoznacznie ocenić, czy główną rolę odgrywają tutaj względy historyczne, czy trudna do określenia bliskość cywilizacyjna nakazująca Polakom i Węgrom trzymanie się razem. Na pewno jednak zarówno Polacy, jak i Węgrzy, mając napięte relacje ze swoimi sąsiadami, dobrze czują się z tym, że przynajmniej jedno państwo w regionie patrzy na nich z nieudawaną sympatią.
Autor zdjęć: Marek Tesławski
Artykuł pierwotnie ukazał się na portalu www.eastbook.eu