Ukraina planuje wprowadzić kwoty na import nawozów azotowych na poziomie 30%. Tylko tyle zapotrzebowania na nawozy będzie można zrealizować poprzez import. Resztę zapewnią rodzime zakłady, przede wszystkim Ostchem Dmytra Firtasza, Dniproazot Ihora Kołomojskiego i państwowy zakład z Odessy.
W ocenie zastępcy ministra gospodarki Taras Kaczka nazywa rozwiązanie sposobem na ochronę ukraińskich miejsc pracy w branży chemicznej. Przedstawiciele holdingu ukraińskiego oligarchy Dmytro Firtasza nazwali taką politykę “zdrowym protekcjonizmem” i argumentowali, że identyczne sposoby ochrony rynku są prowadzone w Unii Europejskiej.
Przeciwko pomysłom rządu protestują rolnicy, w opinii których koszty ochrony rynku poniosą przede wszystkim oni. Wcześniejsze protesty organizacji rolniczych sprawiły, że ministerstwo gospodarki odłożyło wprowadzenie nowych kwot o miesiąc.
Wzrost zapotrzebowania na nawozy
W ostatnim roku ceny nawozów na Ukrainie spadały za sprawą umocnienia się kursy hrywny oraz aktywnego importu z Unii Europejskiej i Białorusi. Zdaniem ekspertów zapotrzebowanie na nawozy na Ukrainie, pomimo doskonałej jakości gleb u naszego wschodniego sąsiada będzie wzrastał.
Dzieje się tak za sprawą konsolidacji rynku rolnego na Ukrainie i pojawienia się na nim nowych, dużych graczy, którzy mogą pozwolić sobie na szerokie inwestowanie w nawozy i środki ochrony roślin. Od 2021 roku ma zostać również otwarty rynek ziemi rolnej na Ukrainie, co może jeszcze bardziej przyspieszyć proces konsolidacji.
Źródło: Ekonomiczna Pravda
Zdjęcie: Obraz PublicDomainPictures z Pixabay