Swiatłana Cichanouska wystąpiła na pierwszym kanale białoruskiej telewizji państwowej z przemówieniem wyborczym. Stwierdziła, że nie jest politykiem, a celem jej prezydentury będzie zorganizowanie prawdziwych, uczciwych wyborów z udziałem wszystkich kandydatów.
W pierwszej części swojego wystąpienia Cichanouska mówiła o swoim mężu, który chciał kandydować na urząd prezydenta, za co wylądował w więzieniu.
Cichanouska powiedziała, że projekt „Страна для жизни” przestraszył władzę, dlatego zaczęły się prowokacje ze strony rządu, poniżenie, aresztowania i zakaz zarejestrowania kandydata. Stwierdziła, iż władza zastosowała „znajome metody” i myślała, że na tym się wszystko skończy. Tak się jednak nie stało, a Swiatłana zdecydowała się kandydować w imieniu męża.
Cichanouska przypomniała, że władza nie zdecydowała się na zarejestrowanie nie tylko jej męża, a także dwóch innych silnych kandydatów – Wiktara Babaryki i Walerego Capkały.
Kandydatka powiedziała, że władza zdecydowała się zarejestrować ją, ponieważ w pozostałych kandydatach widziała zagrożenie. Ma to być błąd, gdyż zagrożeniem dla władzy nie są kandydaci, a naród, któremu „przejadło się życie w poniżeniu i braku wolności”. W opinii Cichanouskiej jej mąż i pozostali kandydaci rozbudzili Białorusinów, którzy nie wrócą już w korzystny dla władzy senny stan.
W telewizji wam nie pokażą…
Cichanouska powiedziała, że nie będzie niczego obiecywała Białorusinom, gdyż są od tego „inni ludzie”, którzy już od 26 lat obiecują im lepsze emerytury czy pensje. Zapowiedziała natomiast powiedzenie prawdy, której w telewizji nie pokazują. Rozpoczynając każde zdanie od słów „w telewizji wam nie pokażą” wymieniała te rzeczy, których Białorusini nie dowiedzą się z oglądania państwowej telewizji.
Stwierdziła, że u urzędującego prezydenta jest bardzo niskie poparcie. W telewizji nie pokażą też kilometrowych kolejek, które tworzą Białorusini, podpisując listy za uwolnieniem zatrzymanych więźniów politycznych. W telewizji nie pokażą również, jak OMON zatrzymuje na ulicach przechodniów, a także że większość Białorusinów jest zmęczona obecną władzą i chciałaby zmiany prezydenta.
Nie pokażą też, w jakim ubóstwie żyją obywatele, a jak bogato żyją urzędnicy, że ludzi od koronawirusa umarło więcej, niż informuje ministerstwo zdrowia oraz że władza obraża i poniża Białorusinów. Wspomniała też, że władza nie informuje o losach więźniów politycznych, o tym, że brakowało środków ochrony i sprzętu dla lekarzy do walki z pandemią, które kupowali z zebranych środków zwykli ludzie. Że alternatywnych kandydatów władza zdecydowała się pozamykać, gdyż popierała ich większość Białorusinów. Że nie powiedzą, że ulubionych prowadzących z białoruskiej telewizji pozwalniano, gdy ośmielili się wypowiedzieć przeciwko prezydentowi.
Cichanouska zakończyła swoje wyliczenie stwierdzeniem, że obecnie na Białorusi telewizja należy do jednego człowieka, dlatego ci, którzy ją oglądają, nigdy nie poznają prawdy. Cichanouska powiedziała, że kandyduje nie dla władzy, ale po to, aby zorganizować uczciwe wybory z udziałem wszystkich alternatywnych kandydatów.
Kandydatka bez programu za to z jasnym celem
Mówiąc o swoim programie, Cichanouska stwierdziła, że nie jest to typowy program kandydata na urząd prezydenta. Jego głównym punktem jest organizacja nowych, uczciwych i sprawiedliwych wyborów i aby móc takie wybory przeprowadzić niezbędne jest zjednoczenie się całej opozycji. Cichanouska wezwała widzów, aby zostali niezależnymi obserwatorami procesu wyborczego. Do tego wezwała do uczestnictwa w wyborach dokładnie 9 sierpnia, a nie w głosowaniu przedterminowym (białoruskie prawo zezwala na wcześniejsze oddawanie głosów korespondencyjnie, którego to procesu nie da się kontrolować za pomocą obserwatorów). Po trzecie wezwała do głosowania na siebie oraz do obrony swojego głosu.
Cichanouska stwierdziła, że niezbędne jest zarejestrowanie największej liczby niezależnych obserwatorów w historii niepodległej Białorusi. Wymieniła przy tym organizacje, które koordynują ich działania, jak Uczciwi Ludzie, Prawo Wyboru, Ruch Prawda, Żubr i inne.
Stwierdziła, że im większa będzie frekwencja, tym ciężej będzie „ukraść głos” wyborcom i tym bardziej widoczne będą fałszerstwa wyborcze. Wezwała do niezostawania w domu 9 sierpnia, gdyż wówczas zagłosuje się za obecną władzę.
Cichanouska powiedziała, że po tym, jak ona i jej zwolennicy uzyskają oczywisty dla całego kraju wynik głosowania 9 sierpnia 2020 roku, wybór narodu będą musieli uznawać wszyscy, inaczej zwolennikom opozycji przyjdzie bronić swoich głosów.
To nie będą uczciwe wybory
Kandydatka powiedziała, że wybory 9 sierpnia nie będą wolne ani uczciwe. Stwierdziła, że ani jednego z silnych liderów nie zarejestrowano jako kandydata na prezydenta i wyrzucono „do śmietnika” setki tysięcy podpisów na listach alternatywnych kandydatów.
Dlatego Białorusinom potrzebne są nowe, uczciwe wybory z przejrzystym liczeniem głosów. Trzeba również zmienić system, aby cała władza w kraju nie znajdowała się w rękach jednego człowieka.
Po objęciu stanowiska prezydenta Cichanouska zapowiedziała, że podejmie kroki dla zapewnienia stabilności w kraju i organizacji uczciwych wyborów. Wszystkie niezbędne działania zostaną podjęte w przeciągu pół roku.
Co się Cichanouskiej nie podoba na Białorusi?
Na koniec swojego wystąpienia Cichanouska wymieniła rzeczy, które nie podobają jej się w kraju i które chciałaby zmienić. To, jak państwo traktuje Białorusinów, to że młodzież musi wyjeżdżać z małych miasteczek i wsi, ponieważ nie mają tam co robić, gdzie pracować i za co żyć. To, że Białorusini muszą wyjeżdżać ze swojego kraju do pracy za granicę. Że umierają wsie, które mogłyby żyć bogato i dostojnie. Że w małych miasteczkach zostają wyłącznie emeryci, którzy ledwo wiążą koniec z końcem. Że ludzie umierają od koronawirusa, a władza ukrywa prawdziwe statystyki zachorowań, nie zabezpiecza obywateli i nie płaci lekarzom godnych pensji. Że urzędnicy budują sobie wielkie domy i jeżdżą do drogich kurortów, podczas gdy „my” ledwo dożywamy do pensji. Że straszy się ludzi biznesmenami, chociaż najbogatsi ludzie w Białorusi to ludzie w rządzie.
Cichanouska powiedziała, że Białorusini mają dwie drogi, którymi mogą pójść albo dalsze życie w biedzie, albo stworzenie Białorusi, na którą zasługują. Stwierdziła że Białorusini są zdolni do wielu rzeczy – tworzą miejsca pracy, gdy władza wkłada im kij w szprychy, wychowują i uczą swoje dzieci właściwych wartości. Razem mogą stworzyć bezpieczny, bogaty i rozwinięty kraj. Kandydatka chce, aby Białoruś mogła się rozwijać i stać dobrym miejscem do życia dla przyszłych pokoleń, aby była szanowana na świecie i szukała w nim przyjaciół, a nie wrogów.
W ostatnich minutach wystąpienia Cichanouska stwierdziła, że na początku bała się, wiedząc jakiego dna może sięgnąć władza, broniąc swojego stołka. Ale teraz się nie boi, gdyż czuje poparcie i siłę Białorusinów. Powiedziała, że jeżeli Białorusini, tak jak i ona chcą zmienić swój kraj, nie powinni głosować przedterminowo, pójść 9 sierpnia na wybory i głosować na nią.