Kilka tygodni temu niegdyś pokojowa i neutralna Białoruś w oczach wielu zachodnich państw stała się współwinna rosyjskiej agresji wojennej wobec Ukrainy. Wszystkie te wydarzenia nie omijają Białorusinów. Krewni, przyjaciele, koledzy niektórych z nich mieszkają w Ukrainie, a niektórzy nawet tam się urodzili. Nasuwa się pytanie: co o tym wszystkim myślą Białorusini?
Oficjalny Mińsk o „rosyjskiej operacji specjalnej na Ukrainie”
Na początek warto przypomnieć, że „oficjalnym Mińskiem” nazywamy obecny rząd Białorusi. W praktyce najczęściej jest to sam Alaksandr Łukaszenka, gdyż to on najczęściej zabiera głos w tematach międzynarodowych. Co zatem Prezydent Białorusi mówił o konflikcie rosyjsko-ukraińskim?
10 dni przed inwazją wojsk rosyjskich na terytorium Ukrainy Alaksandr Łukaszenka zaprzeczył doniesieniom o gotowości ataku na sąsiedni kraj pod pozorem wspólnych ćwiczeń wojskowych Białorusi i Rosji, argumentując to ścisłą współpracą gospodarczą z Ukrainą. Powiedział też, że to Zachód próbuje rozgrzać ten konflikt.
– Wiem dokładnie, czego potrzebuje Zachód: musimy rozpętać konflikt. A jeszcze lepiej będzie walczyć innymi rękami, innymi ludźmi: niech giną Ukraińcy, Rosjanie, Białorusini – są daleko – powiedział Łukaszenka podczas spotkania z ukraińskim politykiem Aleksandrem Morozem.
24 lutego Łukaszenka ogłosił, że pozwolił rosyjskiemu wojsku pozostać na terytorium Białorusi po zakończeniu wspólnych ćwiczeń obu krajów. Argumentował swoją decyzję tym, że ukraińskie jednostki wojskowe przesunęły się w kierunku granicy z Białorusią i „zaczęły tam przeprowadzać manewry”.
– Widzieliśmy to, ale nigdy nie mieliśmy tam żołnierzy. Dlatego zaproponowałem, aby jakaś niewielka część [wojsk rosyjskich] została tam na południowych granicach, dopóki nie zastąpimy ich swoimi Siłami Zbrojnymi – wyjaśnił prezydent podczas pilnego spotkania z wojskiem.
Powiedział również, że to „kolejna szansa dla oszalałych polityków na Ukrainie na wyciągnięcie odpowiednich wniosków. Może zrozumieją, że trzeba usiąść przy stole negocjacyjnym i podjąć odpowiednie decyzje dotyczące pokoju”.
Tego samego dnia władze Ukrainy poinformowały, że ataki wojskowe nie są przeprowadzane z tylko terytorium Rosji, ale także z terenu Białorusi. Chociaż ostrzał i inwazja były z ziem białoruskich, Łukaszenka zapewnia, że armia białoruska nie bierze udziału w tym konflikcie.
Później, podczas spotkania z członkami Rady Bezpieczeństwa i rządu, które odbyło się 1 marca, Łukaszenka cytując słowa Putina nazwał pierwotne przyczyny inwazji Rosji na Ukrainę – to między innymi:
- Majdan,
- konflikt na Donbasie,
- ignorowanie przez Zachód systemu bezpieczeństwa,
- nieustanna „zwiększona militaryzacja”,
- „rozciągliwa ukrainifikacja kraju radykalnymi elementami z wykorzystaniem propagandy nazistowskich idei na tle zniszczenia kultury rosyjskiej”.
Białoruś broni swojej granicy i nie operuje poza nią
4 marca odbyła się ceremonia podpisania wyników Referendum w sprawie zmiany Konstytucji. Podczas swojego przemówienia Aleksander Łukaszenka powiedział:
– Jeszcze raz chcę podkreślić, że własnymi siłami bronimy granicę państwową od Brześcia do Mozyrza. Armia białoruska nie brała udziału w operacji specjalnej i nie zamierza brać udziału. Po prostu nie ma takiej potrzeby. Oprócz granicy Brześć-Homel mamy również granicę zachodnią i północno-zachodnią. I musimy ją zabezpieczyć, bo jeśli tego nie zrobimy, ludzie nigdy nam tego nie wybaczą.
Prezydent wspomniał również, że przeciwko Białorusi toczy się wojna hybrydowa w postaci sankcji, prowokacji, manipulacji informacją, która będzie trwalsza niż konflikt na Ukrainie:
– Konflikt na Ukrainie rozpoczął się dzisiaj – jutro się skończy, bez względu na to, jak ciężki był. Ale ta wojna hybrydowa, która toczy się przeciwko Białorusi […] – to na długo. Oni się w nas zaczepili […] i nie puszczą tak długo, jak im się wydaje, nie uporą się z nami. Oni nas popychają do wojny na Ukrainie! Czy wy, naiwni ludzie, nie rozumiecie: jeśli Rosja upadnie, to będziemy następni! Nawet nie następnie – razem „tam” pójdziemy.
Prezydent Białorusi zakończył swoje przemówienie słowami, że „będziemy walczyć, walczyć i umrzeć na naszej ziemi, jeśli będziemy musieli”.
Opozycja: Łukaszenka stoi po stronie Rosji
Przez opozycją Łukaszenki mamy tu na myśli Swiatłanę Cichanouską, która była kandydatką na prezydenta Białorusi w wyborach prezydenckich w 2020 roku, oraz jej otoczenie.
24 lutego Swiatłana Cichanouska na swojej stronie internetowej opublikowała apel do Białorusinów i Ukraińców o następującej treści:
– Dziś rano wszystko się zmieniło. To już nie jest wewnętrzny kryzys polityczny – to wojna, której uczestnikiem stała się Białoruś, chociaż wszyscy byliśmy temu przeciwni. […] Wolność i odpowiedzialność zawsze idą w parze. Nadszedł czas, aby wszyscy wzięli odpowiedzialność za swój kraj. Tworząc Narodowy Ruch antywojenny i przygotować się do obrony swojej suwerenności.
Tego samego dnia Cichanouska przyjęła funkcję przywódcy Narodowego Białorusi, zobowiązując się do „obrony niepodległości i interesów narodowych Republiki Białorusi”. Także ludowa przywódczyni ogłosiła utworzenie gabinetu przejściowego jako organu Narodowego Republiki Białorusi.
– W naszym kraju są obce, rosyjskie wojska. To ich obecność jest głównym dowodem na to, że Łukaszenka nie kontroluje sytuacji obecności wojskowej, a kontroluje ją Putin – czytamy w oświadczeniu Cichanouskiej, które zostało umieszczone na oficjalny portalu opozycji. – Łukaszenka i jego reżim całkowicie dzielą z prezydentem Rosji odpowiedzialnością za tę wojnę. Nielegalny przywódca Białorusi wprowadził obce wojska i uczynił nasz kraj bezpośrednim uczestnikiem konfliktu.
Przypomnijmy, że 27 lutego na Białorusi odbywało się głosowanie w punktach wyborczych w całej Białorusi w sprawie przyjęcia zmian i uzupełnień do Konstytucji Republiki. Opozycja wobec Łukaszenki wzywała ludzi do skorzystania z tej okazji i wyrażenia protestu przeciwko wojnie w Ukrainie.
Co na to zwykli Białorusini?
Wielu posłuchało apelu Cichanouskiej, a na ulicach kraju tego dnia odbyły się akcje przeciwko wojnie rosyjsko-ukraińskiej na rzecz pokoju na Ukrainie. Takie akcje odbyły się na przykład w Mińsku, Grodnie, Mohylewie, Żodzino, Zasławiu i innych miastach Białorusi.
Białorusini wyszli na ulice swoich miast po raz pierwszy od pacyfikacji w 2021 roku protestów powyborczych!
Chociaż głosowanie odbywało się w niedzielę przez cały dzień, ludzie zaczęli gromadzić się dopiero o godzinie 14:00, tworząc kolejki przy poszczególnych punktach głosowania. Po głosowaniu część osób chodziła ulicami miast, a przejeżdżające samochody (jak widać w poniższym filmiku) trąbiły na znak solidarności z uczestnikami protestu.
Byłoby dziwnym, gdyby akcje antywojenne pozostały niezauważone przez białoruską milicję – ludzie byli zatrzymywani w pobliżu i wewnątrz lokali wyborczych, a także po prostu na ulicy. Według danych Centrum Praw Człowieka „Wiosna” w dniu głosowania w Białorusi zatrzymano nieco ponad 908 osób.
Podobnie w Brześciu 8 marca miał się odbyć miting przy pomniku Tarasa Szewczenki, który został wcześniej uzgodniony z władzami i odbywał się zgodnie z przepisami. Jak informuje gazeta Brzeska, przy pomniku dyżurowało sześć samochodów policji i około 10 osób w mundurach.
Mieszkaniec Brześcia, który próbował przejść do pomnika i złożyć kwiaty, został zatrzymany. Miting się nie odbył.
Ale to nie jedyne przypadki poparcia dla Ukraińców przez Białorusinów, np. wielu z nich wspiera i pokazuje swoją solidarność do Ukrainy na Instagramie, Facebooku oraz innych serwisach społecznościowych.
Wielu Białorusinów zdecydowanie popiera ukraińską walkę z rosyjską agresją. W sieci i kanałach na Telegramie pojawiły się zdjęcia białoruskich ochotników, którzy dołączyli do obrony terytorialnej i innych formacji ochotniczych w wojnie z Rosją.
Białorusini znajdują się w sytuacji bez wyjścia?
Łukaszenka znajduje się w sytuacji, gdy z jednej strony wprowadził swoje państwo w konflikt, pozwalając na to, aby natarcie na Ukrainę poszło między innymi z terytorium Białorusi. Równocześnie nie chce pozwolić, aby białoruscy żołnierze wzięli w tym konflikcie bezpośredni udział. Ponadto stara się oferować “dobre usługi” negocjatorom ukraińskim i rosyjskim podczas rozmów pokojowych.
Swiatłana Cichanouska i białoruska opozycja starają się powiązać obecną wojnę z sytuacją samej Białorusi. Z jednej strony protestują przeciwko wojnie, z drugiej strony starają się zmobilizować zachód oraz samych Białorusinów do działań przeciwko “oficjalnemu Mińskowi”. Sami Białorusini zdecydowanie bardziej solidaryzują się z Ukraińcami, niż akceptują narrację rosyjską. Pierwsze od wielu miesięcy protesty na ulicach Mińska i innych białoruskich miast, ferment w kanałach społecznościowych, akcje protestu, pomocy czy wręcz zapisywanie się do batalionów ochotniczych pokazują wyraźnie, że obywatele Białorusi sercem stoją po stronie pokoju, a w ostateczności po stronie broniącej się Ukrainy.
Zdjęcie główne: Centrum Białoruskiej Solidarności
1 comment