Dwa lata temu Białorusini wyszli na ulice, aby zaprotestować przeciwko sfałszowanym wyborom w swoim kraju. Rewolucja upadła, władzy nie udało się zmienić, a jej liderzy zmuszeni byli opuścić kraj lub znaleźli się w więzieniu.
Z przebiegu nieudanej białoruskiej rewolucji można wyciągnąć wiele wniosków, a poniżej prezentuję jeden z nich. Sukcesywnie pojawią się tutaj również linki do kolejnych, rocznicowych analiz.
Białorusini po raz kolejny w swojej historii mieli pecha. Społeczeństwo niechętne wojnom, zamieszkom czy przelewowi krwi wyszło na ulice w proteście, którego skrajnie pokojowy charakter zwrócił uwagę całego świata. Zachód zareagował niemrawo, Rosjanie zaskoczyli najmocniej chyba samych Białorusinów. W efekcie w końcówce roku 2020 podsumowywaliśmy już tylko, co z nich zostało.
W 2022 roku, gdy od niemal samego jego początku przyszło nam się zmierzyć z rosyjską inwazją na Ukrainę, coraz ciszej jest o Białorusi, a o Białorusinach zapominamy. Mimo to białoruski protest wyznaczył koniec pewnej Białorusi i rozpoczął jej nową historię. Nawet jeżeli z pozoru niewiele się tam zmieniło, to nie możemy mówić o tej samej Białorusi, co przed sierpniem 2020. Warto też wyciągnąć wnioski z kilku lekcji, które białoruska, nieudana rewolucja po sobie pozostawiła.
Skala i forma protestów zaskoczyła wszystkich
Tego ilu Białorusinów zdecyduje się wyjść na ulice po wyborach 8 sierpnia 2020, nikt się nie spodziewał. Nie spodziewali się analitycy, politycy na wschodzie i zachodzie, ale nie spodziewała się również białoruska władza. Zaskoczyła nas skala sprzeciwu, to że protesty nie skumulowały się jedynie w stolicy, a także to jak długo nie wygasały. Pomimo tego, że w pewnym momencie w kraju nie pozostał już żaden lider opozycji. Przynajmniej na wolności.
Czytaj również: W białoruskich wyborach gra nie toczy się o wynik, ale o to co przyjdzie po nich
Białoruska władza postanowiła pozbyć się liderów opozycji, którzy wzbudzali największe obawy w Mińsku. Z politycznego pejzażu zniknęli Siarhiej Cichanouski oraz Wiktar Babaryka, którzy zostali aresztowani. Trzeci lider opozycji Walery Cepkała nie został dopuszczony do udziału w wyborach.
Z niezrozumiałych zupełnie przyczyn jeszcze na etapie ścierania się z Cichanouskim białoruska władza nie uznała za zagrożenie jego żony, Swiatłany. W efekcie to ona stała się głównym zagrożeniem dla Alaksandra Łukaszenki. Sztaby trzech kandydatów opozycyjnych się połączyły. Białoruskim ruchem protestu zaczęły kierować trzy kobiety – Swiatłana Cichanouska, Maria Kalesnikawa i Weranika Cepkała.
Protesty nie potrzebowały liderów
Po wybuchu protestów 9 sierpnia oficjalny Mińsk chciał jak najszybciej pozbyć się samej Cichanouskiej z kraju, co mu się udało. Weranika Cepkała wyjechała za mężem do Ukrainy, a Maria Kalesnikawa odmówiła wyjazdu i znalazła się w areszcie. To również nie zdusiło protestu, który jak się okazało, nie potrzebował liderów na czele swoich pochodów. Potrzebował raczej dostępu do internetu i Telegramu.
Czytaj również: Białoruś wprowadza odpowiedzialność karną za subskrybowanie „ekstremistycznych” kanałów Telegram
Zgodnie ze złotą zasadą prowadzenia wojen, białoruscy decydenci szykowali się na konflikt, który znali, czyli na protesty na wzór ukraińskiej Rewolucji Godności z 2013/14 roku. Spodziewali się, że Cepkała, Babaryka i Cichanouski mogą stać się odpowiednikami Kliczki, Poroszenki i Jaceniuka z Kijowa, dlatego szybko starali się zlikwidować to zagrożenie. Przygotowali się także na masowe protesty w stolicy, do której ściągnięto znaczną część sił porządkowych z kraju.
Tymczasem białoruski protest rozlał się po kraju. Ludzie protestowali na ulicach nie tylko głównych miast, ale również małych miasteczek. W niektórych milicja w ogóle nie podejmowała prób pacyfikacji protestujących, gdyż nie miała do tego sił i środków. Nie doszło do walk ulicznych czy tworzenia się barykad. Grupy ludzi z biało-czerwono-białymi flagami pojawiały się i znikały z ulic z zaskakującą szybkością, nie tworząc licznych, łatwych do rozbijania zgrupowań.
Tym, co ostatecznie zdusiło białoruski protest, okazała się brutalność milicji. Jak pokazały pierwsze badania socjologiczne wykonane pod kierownictwem Andrieja Vardamatskiego, Białorusini nie obawiali się pobicia czy mandatu, ale już gwałtu, śmierci czy kalectwa owszem. W efekcie, pomimo symbolicznej śmierci Ramana Banderenki, która podburzyła ludzi jeszcze mocniej, zimą mieliśmy już do czynienia ze spadkiem aktywności protestujących, a wiosna 2021 nie doszło do ich wznowienia.
Czytaj również: Dlaczego białoruska rewolucja nie wygasa? [BADANIE]
Białoruś i Rosja uczą się na błędach. Unia nie nadąża.
Jakie wnioski można wyciągnąć z historii białoruskich protestów? Najwięcej wyciągnęli ich sami Białorusini, którzy w ciągu pół roku niezwykle zgorzknieli i utracili wiarę w powodzenie pokojowych protestów. Obecnie wśród białoruskiej opozycji niewiele osób wierzy, że da się wyprowadzić Alaksandra Łukaszenkę z pałacu prezydenckiego poprzez społeczną presję.
Również oficjalny Mińsk i Moskwa wyciągnęły wnioski z przebiegu białoruskiej rewolty. Podstawowym wnioskiem jest to, że nie można już pozwalać społeczeństwu na dojście do “samozapłonu”. Jeśli już do tego dojdzie, to protesty muszą być pacyfikowane brutalnie i jak najszybciej. Próbkę takiej strategii widać było w Kazachstanie.
Wyjście Białorusinów na ulice pokazało Rosji, że obszar WNP jest dalece mniej stabilny, niż sądzili rosyjscy analitycy. Może to oznaczać, że wszyscy ci, którzy w najbliższej przyszłości będą próbowali wychodzić na ulicę w proteście przeciwko swojej władzy, muszą się szykować na najwyższy poziom brutalności i ofiary w ludziach po obydwu stronach barykady.
Przyspieszenie takich procesów sprawiać będzie również, że Zachód, a w szczególności Unia Europejska w mniejszym stopniu niż dotychczas będzie w stanie reagować na wewnętrzne kryzysy w krajach poradzieckich. Jeżeli UE nie wykształci w sobie sprawnych metod reagowania na takie wydarzenia oraz nie ustali, jak powinna wyglądać polityka całej wspólnoty wobec obszaru WNP, to w przyszłości przyjdzie nam jedynie szykować miejsce dla kolejnych politycznych uchodźców z Białorusi, Armenii, Gruzji czy Kazachstanu.
Zdjęcie główne: Pexels, Zdjęcie dodane przez Artem Podrez: https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/miasto-osoba-ludzie-ulica-5119532/