Zetta – tak ma się nazywać pierwszy rosyjski samochód elektryczny. Zapowiadany od kilku lat pojazd, którego cena ma stanowić ułamek wartości zachodnich konkurentów, ma wyjechać na drogi jeszcze w 2020 roku.
W rozmowie z agencją TASS Minister Przemysłu i Handlu Federacji Rosyjskiej – Denis Manturow – zapowiedział, że do końca bieżącego roku powinny zakończyć się procedury homologacyjne, a z końcem roku samochód ma trafić do seryjnej produkcji. Według wcześniejszych zapowiedzi, produkcja miała zacząć się w pierwszym kwartale 2020 roku. “Zrozumiałe, że pandemia wniosła swoje korekty w harmonogram rozwoju projektu” – tak minister skomentował opóźnienie.
Zgodnie z zapewnieniami ministra, procedury certyfikacji pojazdu są zakończone w 70% – producent otrzymał już kod WMI, stanowiący początek numeru VIN. Obecnie w Togliatti, gdzie ma odbywać się produkcja samochodów Zetta, trwa montaż serii próbnej.
Manturow zaznaczył, że biznes plan projektu zakłada również produkcję na eksport, jednak szczegóły jak na razie nie są znane. Wiadomo natomiast, że pojazd w wersji bazowej miałby kosztować 450 tysięcy rubli, czyli według aktualnego kursu niecałe 23 tysiące złotych. W porównaniu do najtańszych samochodów elektrycznych dostępnych obecnie na rynku, jest to szokująco niska kwota.
Pierwsze Zetty mają być niewielkimi, trzydrzwiowymi pojazdami mieszczącymi cztery osoby i rozpędzającymi się do 120 km/h. Nieznane są szczegóły techniczne, takie jak zasięg czy moc elektrycznego silnika. Wiadomo natomiast, że projekt zakłada modułową konstrukcję karoserii, niewykluczone więc że pojawią się kolejne modele – w tym towarowe. Czy jednak Zetta nie okaże się kolejną wydmuszką w rodzaju zapowiadanego z pompą Jo-Mobila, czy anegdotycznego już “pogromcy Tesli od Kałasznikowa”, a także jak będzie sobie radził w starciu z równie efemeryczną polską Izerą, czas pokaże.
Źródło: TASS
Zdjęcie: Youtube: Zetta
Zobacz także: