Rano 1 kwietnia w rosyjskim mieście Biełgorod wybuchł pożar w magazynie ropy naftowej. Według danych Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej do pożaru doszło w wyniku ataku Ukrainy.
Biełgorod to rosyjskie miasto, które znajduje się 40 kilometrów od granicy z Ukrainą. Jak poinformowało Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej, w piątek 1 kwietnia o 5 nad ranem dwa ukraińskie śmigłowce wojskowe Mi-24 wleciały na terytorium Federacji Rosyjskiej na bardzo małej wysokości i ostrzelały lokalny magazyn ropy naftowej.
– Ukraińskie śmigłowce przeprowadziły atak rakietowy na cywilny obiekt magazynowania produktów naftowych, znajdujący się na obrzeżach Biełgorodu. W wyniku ataku zostały uszkodzone poszczególne zbiorniki i wybuchł pożar.
Jak donoszą lokalne media, zapaliło się 8 z 16 zbiorników. Miejscowi w pobliżu miejsca ataku zostali ewakuowani. Ranne zostały 2 dwie osoby, ofiar śmiertelnych nie ma. Na skutek nalotu był uszkodzony także sąsiedni budynek, w którym znajdowała się drukarnia.
Rosja wszczęła postępowanie karne
2 kwietnia Komitet Śledczy (KŚ) Federacji Rosyjskiej wszczął postępowanie karne przeciwko Ukrainie w sprawie „popełnienia przez ukraińskie wojsko ataku na terenie obwodu Biełgorodzkieg”. Jak wynika z oświadczenia KŚ, śmigłowce wojskowe dokonały co najmniej 4 strzałów.
Jak to skomentowała Ukraina?
Podczas briefingu przewodniczący Ministerstwa Obrony Ukrainy powiedział, że Ukraina nie ponosi odpowiedzialności za pożar rosyjskiego magazynu ropy naftowej.
– Na dzień dzisiejszy państwo ukraińskie prowadzi operację obronną w celu odparcia zbrojnej agresji rosyjskiej na terytorium Ukrainy. To nie oznacza, że Ukraina powinna być odpowiedzialna za wszystkie błędy w obliczeniach, katastrofy i wydarzenia występujące na terytorium Federacji Rosyjskiej. To nie pierwszy raz, kiedy widzimy takie zarzuty. Dlatego nie będę ani potwierdzał tych informacji, ani zaprzeczał – powiedział pułkownik Oleksandr Motuzyanyk.
Zdjęcie: Vyacheslav Gladkov, vk.com