,,Osiemnastu pracowników ambasady Rosji ma opuścić nasz kraj w ciągu 48 godzin” – ogłosił minister spraw wewnętrznych Jan Hamáček podczas konferencji prasowej w sobotę.
Jak natomiast oświadczył premier Andrej Babiš, decyzja wynikała z dostarczonych przez czeskie agencje wywiadowcze wystarczających dowodów na udział rosyjskiego wywiadu wojskowego w wybuchu 50 ton amunicji na wschodzie kraju w 2014 roku.
„Istnieją uzasadnione podejrzenia co do udziału oficerów rosyjskiego jednostki 29155 GRU (Głównego Zarządu Wywiadowczego Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej – przy. red.) w eksplozji składu amunicji w rejonie Vrbětic” – powiedział Babiš.
Warto podkreślić, że tę jednostkę tworzą Anatolij Czepiga (działający pod pseudonimem Rusłan Boszirow) i Aleksander Miszkin (Aleksander Petrow), a więc ci sami agenci podejrzani o próbę otrucia nowiczokiem podwójnego agenta Siergieja Skripala i jego córki oraz bułgarskiego handlarza bronią Emiljana Gebrewa. Spekuluje się, że zarówno wybuch, jak i nieudane zamachy miały związek z planem dostawy broni przez Gebrewa na ogarnięta wówczas wojną Ukrainę.
„Wybuch doprowadził do ogromnych szkód materialnych i stanowił poważne zagrożenie dla życia wielu lokalnych mieszkańców, ale przede wszystkim zabił dwóch naszych rodaków” – dodał Babiš.
Jak poinformował Hamáček, prezydent Czech Miloš Zeman oraz rosyjski ambasador zostali już powiadomieni o decyzji rządu.
Wiceszef Komisji Spraw Zagranicznych Rady Federacji Rosyjskiej Władimir Dżabarow nazwał te oskarżenia absurdalnymi i zasugerował, że są one niczym innym, jak wyrazem wpływów Waszyngtonu oraz demonstrowanej przez Czechy ,,atlantyckiej solidarności”. Zapowiedział też adekwatną odpowiedź na wydalenie dyplomatów.
Źródło: Prague Morning, Novinky.cz, Interfaks
Zdjęcie: Novinky.cz
4 comments