Prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka podpisał w niedzielę dekret „o ochronie suwerenności i ustroju konstytucyjnego”. Mówi on o sytuacji, w której ginie głowa państwa. Wtedy władza ma przejść w ręce Rady Bezpieczeństwa.
Zgodnie z dokumentem, jeśli głowa państwa zginie w wyniku zamachu, aktu terroryzmu, agresji zewnętrznej lub innych aktów przemocy, wszystkie agencje rządowe i ich urzędnicy będą musieli podporządkować się decyzjom Rady Bezpieczeństwa, co obradom przewodniczy premier.
„Wówczas na Białorusi zostanie natychmiast ogłoszony stan wyjątkowy lub stan wojenny, a Rada Bezpieczeństwa będzie musiała określić listę środków egzekwowania tych stanów. Decyzje Rady Bezpieczeństwa będą wiążące dla wszystkich i będą podlegały bezwarunkowej egzekucji” – czytamy w komunikacie na oficjalnej stronie prezydenta Białorusi.
W takiej sytuacji organizacja wyborów będzie sprawą kluczową i to Rada Bezpieczeństwa, wspierana przez gubernatorów obwodów, podejmie decyzję o ich organizacji. Rozporządzenie wchodzi w życie z chwilą podpisania.
Oznacza to de facto, że u władzy zostaną „ludzie” Aleksandra Łukaszenki, bo to prezydent nominuje członków Rady Bezpieczeństwa i to on stoi na jej czele.
Oprócz niego w Radzie zasiadają: premier, przewodniczący obu izb parlamentu, szef administracji prezydenta, prokurator generalny, szefowie KGB i Komitetu Kontroli Państwowej, ministrowie obrony i spraw zagranicznych, przedstawiciele innych struktur siłowych, prezesi banku narodowego i Sądu Najwyższego.
Źródło: Oficjalna strona prezydenta Białorusi
Zdjęcie: Okras, CC BY-SA 4.0 https://creativecommons.org/licenses/by-sa/4.0, via Wikimedia Commons