Alaksandr Łukaszenka podczas swojego bożonarodzeniowego wystąpienia odniósł się do wydarzeń w Waszyngtonie i powiązał je z protestami w Białorusi.
Białoruski prezydent odwiedził cerkiew Podwyższenia Krzyża Świętego w Mińsku. Podczas swojego wystąpienia odniósł się między innymi do wydarzeń w Waszyngtonie, gdzie tłum zwolenników Donalda Trumpa wdarł się do Kapitolu. Informacja pojawiła się na proprezydenckim kanale w Telegramie “Pul Pervogo”
“Kto mógłby pomyśleć, że dzisiaj w nocy według naszego czasu będą szturmować Kapitol? Cytadelę światowej demokracji – jak sami o sobie mówią. Kto mógłby pomyśleć? Nikt. Chociaż jest w tym pewna sprawiedliwość od strony Trumpa, to źle, kiedy idą na szturm i giną ludzie. Dlatego musimy się zebrać. Musimy się uspokoić. Nie my, stojący tutaj. A ta mała grupka, która dzisiaj w dzień wolny chodzi po Mińsku. Ostrzegałem Was: to źle, kiedy oni chodzą po ulicy. Jeszcze gorzej – kiedy idą po podwórzach. Będzie nie do wytrzymania, kiedy przyjdą do waszych mieszkań. Nie możemy do tego dopuścić” – mówił Łukaszenka.
“Dlatego proszę was tylko o jedno: abyście mnie zrozumieli i nie osądzali od razu. Spróbujcie zrozumieć. Jestem człowiekiem pokojowym. Ale nie mogę dopuścić, aby moje prezydenckie życie zakończyło się tym, aby ktoś przyszedł tutaj i tak otwarcie niszczył ten nasz klasztor”
“Powinniśmy razem zebrać się i uzmysłowić tym, którzy tego nie rozumieją. Nie są nam potrzebne ani wojny, ani starcia. Oni nam je przyniosą, zobaczycie. Nie dadzą nam spokojnego życia. Nikt nie pozwoli nam spokojnie oddychać w centrum Europy. To walka o przetrwanie i nie daj Boże przerodzi się ona w gorącą wojnę na naszym terytorium, gdzie nie będzie rozwiązywało się naszych problemów i nie będzie walki o nasze interesy” – groził prezydent.
Źródło: President.gov.by / Pul Pervogo. Tłumaczenie własne redakcji.
Fot. President.gov.by